czwartek, 17 lipca 2008

Autocamping U Rumcajsa i okolice. ze hej.

Plan zeszloweekendowy zawieral w sobie taka akcje zeby pojechac duza ekipa, calkowicie meska nad jeziorko i tam radosnie, rozumicie.

No i dobre bylo ale sie spieprzylo.
Bo po 1. w pociagach sie nie psuje sprzeglo a w peżotach partnerach owszem.
po 2. zapomnielismy wziasc Kepe z tychow, zamiast tego wzielismy mechanika (Goral). zero przygody, poprostu naprawil, troche, potem sie i tak jeszcze pierniczylo 10 razy ale to juz niewazne.

*Goral : "macie moze korek od koksy bo musze naprawic auto za 60 patykow ?" (nadinterpretacja moja)

teraz beda zdjecia :
Rafal zwany takze "przyjechalem tu dla przyjemnosci, nie pije alkoholu bo mam zapalenie pecherza MOCZOWEGO, w lipcu!"

Góral - mechanik
Czlowiek ktory prawie wyjebal golym dupskiem skubiemu w ryj plus zrobil akcje nie do opisania slowami, na blogu. pol campu kwiczalo ze smiechu.

Dżonny "Karta kontener kurwa!"
Dżon jak zwykle nie robil nic smiesznego i mruczal troche pod noskiem.

*Ja naprawde chyba nic nie pamietam z tego wypadu ...

oraz
Skubi "Śmietnik" (fryta generalnie musial kazdemu wymyslic ksywke)
marcin generalnie wyglada nieestetycznie.

jest tez i wyzej wspomniany czlowiek-idiota.
poniewaz mialo byc stu chlopa to wzielismy jeszcze marcina, slawka, garcije i mlodego dżona.
pod opieka starszych kolegow zachowywali sie poprawnie i zgodnie z duchem sportowej rywalizacji.

Krol jest nagi!
Ten na ktorego wszyscy czekaliscie, jedyny na campingu ktory zostal zameldowany jako namiot, jedyny ktoremu trzeba bylo wypozyczyc kapok u bosmana, jedyny ktory po stwierdzeniu "pokaze ci cos fajnego", stojac metr od ciebie, wytarguje z jeziora perdutna opone, no jedyny taki prawie jedynak.


no i to by bylo na tyle, bo jak wiadomo huj na to klade bo i tak damy rade a na koniec

no chodz, chodz ze mna do lozka...

Brak komentarzy: