wtorek, 17 lipca 2007

bedzie przerwa

za godzine rozumicie mamy wylot do chorwacji a tam dostep do netu nie tak bajecznie latwy wiec na wiesci z frontu mozecie troche poczekac

generalnie beda podziekowania dla calej ekipy z church street, jak komus przeszkadzalismy w codzinnych obowiazkach to sorry jak komus wytlumaczylismy o co cho w hurlingu to niema sprawy :)
ogolnie wpadniemy jeszcze kiedys, wyczyscic kuchnie, zajac wam lazienke itp.

tu teraz sie powinno znalesc zjecie druzyny (musi byc wykonane przez przykladowa ilonke bo z tym dalismy ciala)

ryjozdjęcia

Seria ryjozdjęć:



Wzgórzoryjomorzemłyn

Zwroccie uwage na nowatorski sposob fotografowania ryjorzeczy. Jesli ryjorzecz jest jest wieksza od ryja, ryj znajduje sie w duzej odleglosci od aparatu, zajmujac mniejsza powierzchnie zdjecia. najbardziej optymalna pozycja ryja jest którys z narozników, oprócz prawego górnego (bo tam jest irlandia).


Tak w ogole to zdjecie pochodzi z plazy w bray, gdzie walnelismy po 2 tuborgi i zakonczylismy nasza kluczowa wyprawe.



Ryjocis.

2 wodoryjospady:

powerscourt waterfall, rozumisz


chodzi taki wodospad. zeby do niego dotrzec, przeszlismy on foot ilosc kilometrów idącą w dziesiatki. w drodze powrotnej wykorzystalismy goscinnosc mieszkańców, której zdjecia niestety nie mamy, w sensie stopa. z tym ze ja i janek trafilismy lepiej i dzieki temu moglismy zmarnotrawic zaoszczedzony czas na szukanie bronów po całym bray, a jeżyk dołożył dobrych pare kilometrów do tego interesu. po drodze chcial go zjesc pies, ale maciek go zniszczył (destroy). irlandzka prowncja zaliczona.

*destroy - bo rozumisz, wisza ogloszenia ze co roku 1,600 psow jest destroyed w irlandii, nie wiadomo czy to dobrze, zle , duzo, malo ...

jeżyk i owca w wielkim miescie


a dokładnie to na zadupiu w drodze do najwiekszego wodospadu w irlandii. po drodze zobaczylismy jak zyja prawdziwi irlandczycy: maja hawiry wielkosci luwru postawione na areale o takiej powierzchni ze miesci sie tam las, pole i 3 lotniska. jak ida wyrzucic smieci to moga sie spokojnie zgubic. z tymi hawirami to w sumie nie jest sprawdzone info bo tych domów nie widac, widac tylko domek wartownika, ale nalezy sie domyslac ze one tam gdzies sa.

*jest tez legenda irlandzka na ten temat - bawilo sie kiedys dziecko na takim areale i sie gdzies zawieruszylo, 6 lat pozniej je znaleziono, bylo dorosle,wychowane przez wilki, mialo dwojke dzieci i domek postawiony w rogu areału.

paszport polsatu



dowód na to, że irlandia jest pierwsza polska kolonia ever. na dowod, ze nie siedzimy w kamieniu pomorskim i sciemniamy, na scianie budynku jest skrzynka z napisem "transform solutions". W kamieniu pomorskim nie ma takich skrzynek. proste

poniedziałek, 16 lipca 2007

Jest tez Ci i Aberdeen

jest tez i Aberdeen, rozumisz...
w calej swojej okazalosci.
Ale od poczatku bo nie od razu sie czlowiek znajduje na plazy w szkocji przy carlsbergu...
Najpierw trza sie bylo dostac na wyspy. W tym celu skorzystalismy z nowoczesnego i funkcjonalnego eurotunelu. jak na moj gust to strasznie przereklamowany...
Potem trza sobie bylo znalezc jakas chate.
Jest tego tu troche ale wszystkie sa do siebie podobne, zajmuje troche czasu znalezienie czegos specjalnego...
a jak juz sie znajdzie jakas fajna chate to sie okazuje ze jest w dupie, albo conajmniej na cmentarzu...

tam tez nie bylo fajnej chaty, rozumisz...
po malo owocnych poszukiwaniach spoczelismy w angielskim domu wyrozniajacym sie dwu-pietrowa konstrukcja i szarymi scianami zewnetrznymi. Numer 25.

Jak juz sie rozlokowalismy to trza sie bylo, rozumisz, na plaze dostac.
Mozna do tego uzyc goscinnosci mieszkancow
a mozna tez i piechota...
Aha...
Wazne a bylbym zapomnial.
Przed wypadem na plaze trzeba sie zaopatrzyc w miejscowy specyfik (rodem z kopenhagi - jakby sie ktos kiedys zastanawial) co sie go carlsbergiem nazywa. Mozna tutaj:

Zwrocic nazely uwage ze tutejsze carlsbergi sa ociulane zarowno na ilosci jak i jakosci. Na polskim rynku taki owoc nie mialby najmniejszych szans...
A jesli sa jacys amatorzy kapieli morskich czy tez oceanicznych to miasto aberdeen przewiduje nie tylko temperature wody ale tez i jakosc. Bardzo przydatne. Zapewne...
Z plazy trzeba raczej szybko wracac do domu, bo przeciez jutro rano trzeba isc zarabiac pieniadze...
Tyle...
Pajac & Ania

niedziela, 15 lipca 2007

komiks.

ryjodublinek.


biber po1. gubi sie.
po2. gubi sie wszedzie.
po3. gubi wszedzie ryj.

autoreklama.


z lewej: dlon ciezko pracujacego robotnika budowlanego.

z prawej: palec turysty.

list do mikolaja, dziadka mroza, gwiazdki, zajaczka, jezuska lub jak kto woli.

maciuś chce to:
ilonka dwa te:

marcinek mial problem, bo nie bylo do wyboru niczego duzego i zoltego. wkoncu zdecydowal sie na statek do przewozenia guinnessa:


sponsorom dziekujemy.
paczke prosimy wyslac oczywiscie na church street, dublin 7.

mordercy z church street zaatakowali guinnessa...

chcielismy dzis zobaczyc cos ciekawego w kraju Irlandia zwanym. bo niedziela, bo wolne i bo niebo bylo przez kilka minut bezchmurne. po 24 godzinnych dyskusjach o wypożyczaniu samochodu, o wielkiej wyprawie do galway w sprawie zobaczenia kupy wody oceanem zwanym, o odwiedzeniu wodospadow w wicklow, o zdobyciu szczytu w bray, po przestudiowaniu wszystkich tras na mapie oraz zaznajomieniu sie poprzez google o wszelakich atrakcjach wartych zobaczenia w w/w miejscach...wybralismy sie do muzeum guinnessa 10 min piechota od domu.

bo proste rozwiazania najlepszymi bywaja...tak wiec:

skub, jeżosław, biber, janek i ilone. let's go....

napewno kazdy przecietny polak chcialby sie dowiedziec jak sie robi piwo, guinnessa w sensie. sprawa jest bardzo prosta. bierzemy:
1. najbardziej zajebiste proso, uprawiane we wschodniej czesci wybrzeza kosci sloniowej, zbierane kazdego roku podczas nocy o najkrotszej fazie ksiezyca.

2.chmiel.


3.wode z najczystszych zrodel, ever. jaka jest woda, kazdy widzi.

4. ostatnim skladnikiem jest niepowtarzalna receptrura, ktorej tresc znaja tylko i wylacznie najstarsi gorale.



i jest, jest. malo pyszny aczkolwiek dosc efektywny.

by ilone.

Fakt: sa hetero bo wykopuja sie z lozka.

a rafalem to trzeba ostro bo sie inaczej nieda

generalnie to juz jest ostatnia taka notka bo to nie jest fajne ze co rano ktos ci wali fotki jak sobie spisz nagrzany.

janek

rafal ryje jak pojebany bo pierwszy raz w zyciu widzi janka w dublinku, niewiadomo czy janek ryje bo sie w kadrze zmiescil tylko kanal i jakies hawirki okoliczne z woda zamiast ogrodka.

nie da sie nie ryc jak ktos ci mówi ze miejsce w którym robisz fotografie nie jest w ogole interesujace bo nie ma tam nic co byłoby chociaz troche przed Chrystusem.
albo ze mieszkal w madrycie z chinczykami od ktorych jebalo tak ze nie umial sie na niczym skubic (no skubic, przeciez nie skupic, skubic) a wczesniej z inna chinką czikuczikulinką, ale ona była sama, przez to zahukana i nie jebalo od niej az tak bardzo.



no nie, janek jest kurewnie powaznym, dobrze usytuowanym w kanale czlowiekiem i nie ryje z byle czego.

poza tym dublinek nie jest miejscem gdzie czlowiek nabiera jakiejs szczegolnej ochoty do rycia. za duzo tu azjatów.

nie znam czlowieka.

okieneczko.
to mnie wczoraj wyskoczylo o 4 w nocy rozumisz, czlowiek ktory tlumaczyl Viste powinienem z nami do chorwacji skoczyc bo ma wyjatkowo nietypowe poczucie humoru w dziedzinie nowych technologii.

dowod


dochodza mnie sluchy ze wcale nie jestesmy u skuba tylko siedzimy np. w jakiejs dupowie pod gliwicami, obrabiamy fotki w fotoszopie i ryjemy z calej polski rowno, wiec dodaje dowod niepodwarzalny, zdjecie marcinka i mej skromnej osoby.hej.

p.s. jak ktos chce dodac tu fotke swoja wyjazdowa i notke z nia rozumisz zwiazana, to walcie do mnie na gadu, bedzie login, bedzie haslo, bedzie dobrze.

jest wyczucie stylu...


bedzie granda, ja wlasciwie pisze juz maila do unesco, maja irlandczycy zamek taki troche z dupy, dziedziniec wyglada bardziej jak plac krakowski niz jak straszna warownia no ale jest

to se go wzieli i (taki zamek co ma z pol tysiaca latek czy iles tam) pociagneli na pastelowo miejscami, bo uznali ze to troche uzywi atmosfere, nie wiem czy widac ale z lewej jest baszta, ktora poki bylo prosto malowala sie jak marzenie, doszli do okna to uznali ze piernicza, za duzo roboty i nastepny krol irlandii to dokonczy.

jest ostatnia tabliczka


mialo byc bez akcji w europie bo to sa koszty takie zebysmy musieli tesco zamiatac do 2014 ...

no ale wisialo to gowno i korcilo jak najete, czlowiek sie oprze na chwile i juz mu caly dublin zostaje w rekach. 3 minuty pozniej rafal wychodzi z klubu jak garbatry aniolek z takim czyms w pasie.
wogole to dublinek ma sumienie w postaci ekipy jezuskow, apostolow i innych uczniow wiar wszelakich wyklejonych na scianie jakies uliczki w stylu cyganerii numery od 6 do 12.