sobota, 19 lipca 2008

saturdej off.


DRUZYNA PIERSCIENIA w skladzie (wg seby):

1. gustaw
2. katerina zeta dżons
3. dżepetto
4. seba nienazwany

piątek, 18 lipca 2008

krzysztof kruk.

ha! widzialam krq'a na zywca! a wy nie! siedzial calkiem blisko, pil piwo i czasem nawet dalo sie go przegadac! oto dowod, jeden lepszy od drugiego (nie umialam sie zdecydowac):



ze smiesznosci, to po1. krq z ekipa szukaja dziewczyny na wieczor kawalerski na dzis, zeby ZATANCZYLA i POSZLA, ale jest dosc ciezka sytuacja, bo do kogo nie dzwonia to sie dowiaduja, ze tanczyc to ona nie umie (ani nawet nie chce czy sie wstydzi...), ale pieprz... sie chetnie.
a po2. kiedy trzasnelismy sobie zdjecie to wywiazala sie nastepujaca konwersacja z pijana kobiecina:
ona: oooołłłłłł! szoł mi this pikczer!
(wiec jej pokazuje)
ona: oooooooołłłł! ju luk soooooł najss, ar ju e kapel? ju'll have bjuuuutifulll czildren!!!
krq: aj hejt czildren.
ona: rili? soł łaj ar ju in de pab??!!

????!!!!! co to za skrot myslowy jest? moze mi ktos wytlumaczyc? bo sobie z tym nie radze.

z krq'iem jestesmy umowieni na prawie najwyzsze gory swiata i na malo wodki, prawda?

czwartek, 17 lipca 2008

Autocamping U Rumcajsa i okolice. ze hej.

Plan zeszloweekendowy zawieral w sobie taka akcje zeby pojechac duza ekipa, calkowicie meska nad jeziorko i tam radosnie, rozumicie.

No i dobre bylo ale sie spieprzylo.
Bo po 1. w pociagach sie nie psuje sprzeglo a w peżotach partnerach owszem.
po 2. zapomnielismy wziasc Kepe z tychow, zamiast tego wzielismy mechanika (Goral). zero przygody, poprostu naprawil, troche, potem sie i tak jeszcze pierniczylo 10 razy ale to juz niewazne.

*Goral : "macie moze korek od koksy bo musze naprawic auto za 60 patykow ?" (nadinterpretacja moja)

teraz beda zdjecia :
Rafal zwany takze "przyjechalem tu dla przyjemnosci, nie pije alkoholu bo mam zapalenie pecherza MOCZOWEGO, w lipcu!"

Góral - mechanik
Czlowiek ktory prawie wyjebal golym dupskiem skubiemu w ryj plus zrobil akcje nie do opisania slowami, na blogu. pol campu kwiczalo ze smiechu.

Dżonny "Karta kontener kurwa!"
Dżon jak zwykle nie robil nic smiesznego i mruczal troche pod noskiem.

*Ja naprawde chyba nic nie pamietam z tego wypadu ...

oraz
Skubi "Śmietnik" (fryta generalnie musial kazdemu wymyslic ksywke)
marcin generalnie wyglada nieestetycznie.

jest tez i wyzej wspomniany czlowiek-idiota.
poniewaz mialo byc stu chlopa to wzielismy jeszcze marcina, slawka, garcije i mlodego dżona.
pod opieka starszych kolegow zachowywali sie poprawnie i zgodnie z duchem sportowej rywalizacji.

Krol jest nagi!
Ten na ktorego wszyscy czekaliscie, jedyny na campingu ktory zostal zameldowany jako namiot, jedyny ktoremu trzeba bylo wypozyczyc kapok u bosmana, jedyny ktory po stwierdzeniu "pokaze ci cos fajnego", stojac metr od ciebie, wytarguje z jeziora perdutna opone, no jedyny taki prawie jedynak.


no i to by bylo na tyle, bo jak wiadomo huj na to klade bo i tak damy rade a na koniec

no chodz, chodz ze mna do lozka...

środa, 16 lipca 2008

rozmowki.

-i would like to know, how your pain is?
pronunciation - ...hał jor pejnis?
-thanks, grand, and yours?
-this pain is just too real (wersja spiewana z piosenki evanescenece...klik), 'cause im broooooken (wersja nucona z piosenki z piosenki seether....klik)

co sie LAMPISZ lampo?!

znalezlismy cafe internet w sypialni gutiego i seby (hiszpanie chyba sie wkurzyli, bo ich siec przestala istniec i nie mamy netu w salonie...). wygodnie sie ulozylismy i jazda.

i odkrylysmy z katerina nastepujaca rzecz, ze wlasciwie jako poliglotki-lingwistki znamy na tyle jezyk francuski, ze mozemy isc w teren. bo przeciez "a wule wukusze a we kumu ła, se sła?" oraz "orewuar", "si, łi, ja aha" i "że tem" styknie, nie? no. wiec zaraz idziemy po warzywa. ja ide w dresie (kupilam se dres!).
ale najpierw musze oddac bluzke, zeby miec kase na te wrzywa ;)

bede se wrzucal co mi sie podoba i h.. ;]


mozecie powiedziec ze mam kijowe pcozucie humoru, nic mnie to nie obchodzi, rylem dzis pol poranka :P

/Jeży

wtorek, 15 lipca 2008

łonopazy vol.1.


uwazajcie! w waszej wannie tez moga sie zrodzic takie powory i to zupelnie z nienacka. rozpanaszaja sie wszedzie, po calym mieszkaniu, malo tego - rozpanaszaja wszedzie swoje odwloki i trudno sie od nich opedzic. malo smieszne.

w ramach wymiany polsko-mauretanskiej....



...zdjecia pozowane. ahhh ahhh.
byl tez grill (jednorazowka z tesco), w sensie prawdziwe BBQ (i to nie oznacza "bed & breakfast" jak kiedys myslalam...), ale nie zapozowal, wiec trudno. byl pyszny kurczak, parowki (przeciez wiadomo, ze trzeba nie pomyslec o polskiej najprawdziwszej kielbasie...) oraz smieszne kebaby na patyku! udany wieczor.

niedziela, 13 lipca 2008

rozmowki pol-ang/ang-pol

a dokladnie to po prostu ze slowniczka seby:

i hope you - nadzieje cie.

sUndej.

co robi murzynka w polskim kosciele na polskiej mszy?

odp1. guti: "myslala, ze bedzie fajnie..."
odp2. guti: "myslala, ze bedzie gospel....i teraz glupio jej wyjsc w polowie"

10 minut przed koncem murzynka opuszcza lokal. guti: "...nie udzwignela..."


ps. irlandzka wersja filmu "ps. i love you"?

PPS. i love you.