niedziela, 15 lipca 2007

mordercy z church street zaatakowali guinnessa...

chcielismy dzis zobaczyc cos ciekawego w kraju Irlandia zwanym. bo niedziela, bo wolne i bo niebo bylo przez kilka minut bezchmurne. po 24 godzinnych dyskusjach o wypożyczaniu samochodu, o wielkiej wyprawie do galway w sprawie zobaczenia kupy wody oceanem zwanym, o odwiedzeniu wodospadow w wicklow, o zdobyciu szczytu w bray, po przestudiowaniu wszystkich tras na mapie oraz zaznajomieniu sie poprzez google o wszelakich atrakcjach wartych zobaczenia w w/w miejscach...wybralismy sie do muzeum guinnessa 10 min piechota od domu.

bo proste rozwiazania najlepszymi bywaja...tak wiec:

skub, jeżosław, biber, janek i ilone. let's go....

napewno kazdy przecietny polak chcialby sie dowiedziec jak sie robi piwo, guinnessa w sensie. sprawa jest bardzo prosta. bierzemy:
1. najbardziej zajebiste proso, uprawiane we wschodniej czesci wybrzeza kosci sloniowej, zbierane kazdego roku podczas nocy o najkrotszej fazie ksiezyca.

2.chmiel.


3.wode z najczystszych zrodel, ever. jaka jest woda, kazdy widzi.

4. ostatnim skladnikiem jest niepowtarzalna receptrura, ktorej tresc znaja tylko i wylacznie najstarsi gorale.



i jest, jest. malo pyszny aczkolwiek dosc efektywny.

by ilone.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ten taki wodospad to to BROWAREK jest ???????

Anonimowy pisze...

jaaaaa-ha, piwny wodospad :D dostajesz kufel i probujesz nabrac tak, zeby zrobic pianke na dwa palce. masz tylko jedna szanse. jesli ci sie nie uda musisz niestety opuscic muzeum i dostajesz dozywotnie embargo na picie piwa.

a tak naprawde to tylko woda.

/ilone

Anonimowy pisze...

tak myslalem :D ale swietna sprawa by byla z takim piwnym wodospadzikiem :D:D pozdrowienia z Krakowa :D